niedziela, 25 marca 2012

Komunizm: narzędzie masonerii w walce z Kościołem

Józef Kossecki, Wpływ totalnej wojny informacyjnej na dzieje PRL, Kielce 1999


W 1953 roku (również po śmierci Stalina) rozkręcała się na całego akcja represji skierowana przeciwko Kościołowi katolickiemu w Polsce, miała ona wszelkie znamiona prowokacji politycznej, wzmagającej napięcia społeczne i wykazującej "reakcyjność" katolicyzmu polskiego oraz uzasadniającej konieczność utrzymywania go w ryzach za pośrednictwem odpowiednio rozbudowanego aparatu bezpieczeństwa.


Jak wspominaliśmy w poprzednim rozdziale, już wcześniej starano się osłabiać Kościół montując ruch tzw. księży patriotów oraz ruch katolików społecznie postępowych skupionych wokół Stowarzyszenia PAX. Mimo to kierownictwo Kościoła nie dało się sprowokować, zaś prymas Stefan Wyszyński starał się prowadzić politykę porozumienia z władzami - o czym najlepiej świadczyć może zawarte 14 kwietnia 1950 r. porozumienie między państwem a Kościołem. O tym, jak bardzo - mimo wszelkich prowokacji władz - kardynał Wyszyński starał się o dialog, a nawet porozumienie z władzami PRL, świadczyć może rozmowa, którą w dniu 14 stycznia 1953 r. odbył z przedstawicielem władz PZPR Franciszkiem Mazurem, który był wówczas wicemarszałkiem Sejmu i członkiem Biura Politycznego KC PZPR. Prymas Tysiąclecia poruszył w tej rozmowie bardzo istotne problemy toczącej się wówczas walki informacyjnej, a zwłaszcza stosunek komunizmu i masonerii do Kościoła katolickiego. Prymas Wyszyński stwierdził wówczas m. in.:

"(...) Marksizm wyrósł w środowisku protestancko-anglikańskim, na wskroś kapitalistycznym, a był stosowany w środowisku prawosławnym. To stworzyło swoiste obciążenie środowiskowe, z którego dotąd marksizm nie wyzwolił się. (...)Pamiętać trzeba, że największym nieszczęściem naszym jest dziedziczenie obciążenia marksizmu wiekiem XIX-tym. (...) Wrogi stosunek marksizmu do religii jest też produktem wieku XIX; wtedy bowiem modna była walka oficjalna masonerii z religią i filozofii indywidualistycznej. Masoneria głosiła wtedy wszelkiego rodzaju rozdziały: Kościoła od państwa, męża od żony, obywatela i państwa, indywidualizm moralny, społeczny, gospodarczy (kapitalizm). Nad filozofią materialistyczną zaciążyła też filozofia indywidualistyczna, niemiecka, ubiegłego wieku. Marks był zbyt mało indywidualny, by umiał się obronić przed tymi wpływami; stąd tworząc państwo społeczne, pomyślał je indywidualistycznie (kolektywizm).
Nie widzę wewnętrznej konieczności ateizmu dla nowego ustroju, nie widzę ścisłej więzi między marksizmem a ateizmem. W koncepcji Marksa jest to naciągane. Ta pomyłka jest tragiczna dla przebudowy społecznej, bo ją opóźnia. Wojna najlepiej ujawnia, że życie publiczne bez religii nie da się utrzymać. Norymberga - to zwycięstwo Dekalogu w świecie.To są błędy, w wyniku których Kościół katolicki, jako religia, jest uważany za sprzymierzeńca kapitalizmu. To są okulary protestanckie na nosie marksistowskim. Bo protestantyzm był kapitalistyczny, ale katolicyzm nie był i nie jest kapitalistyczny. Dlaczego? - Bo Kościół ma swoją naukę katolicko-społeczną, która w założeniach bliższa jest tęsknotom komunizmu, niż dążeniom kapitalizmu. - Bo Kościół posiada bogatą dokumentację, która wskazuje, jak katolicyzm zwalczał ducha kapitalistycznego. - Bo istnieje moralność społeczno-katolicka. Bo, nadto, cała nauka Kościoła, nie tylko nauka o miłości i o pracy, uznawana przez komunistów, ale i nauka o własności, ma wielkie społeczne znaczenie dla proletariatu.(...) Dla tych powodów, zarzutu komunistycznego, że Kościół «trzyma z kapitalizmem» - dziś nie rozumie większość ludzkości. Nie można więc głosić, bez gwałtu dla prawdy historycznej, że Kościół stawał w obronie wielkiej własności, gdyż był zawsze za upowszechnieniem własności; że był przeciwny przebudowie ustroju, bo sprawę tę odważnie sam stawiał; że Kościół «tradycyjnie z dawien dawna wiązał się z klasami posiadającymi, broniąc uporczywie przywilejów możnych i bogatych», bo temu przeczy cała działalność ludowa Kościoła, (...). Nie można więc głosić, że istnieje solidarność klasowa między księdzem a posiadającym, bo każdy proboszcz nieustannie woła do bogatych - daj biednym. Jakżesz inaczej wygląda prawda od «Trybuny Ludu» z dnia 12 I br. Śmiem twierdzić, że ateizm marksistowski opóźnia przebudowę społeczną i dobrobyt mas. (...) Walka zaś komunizmu z religią odwraca od komunistycznej przebudowy najlepszych ludzi. Pozbawia to rewolucję społeczną sił duchowych, argumentację zaś sprowadza do szablonów, iście egipskich - nowych zobowiązań produkcyjnych z okazji każdego «święta» komunistycznego. Ostatecznie, ludziom już się te nowe zobowiązania przejadły, a trzeźwi pytają, ile to już wszystko wynosi"3.

W dalszym ciągu kardynał Wyszyński omawia stosunek rządu PRL do Kościoła katolickiego, stwierdzając:

"(...) - w Polsce Rząd prowadzi walkę z Kościołem za bardzo po linii carskiego prawosławia. By to dostrzec, wystarczy wziąć do ręki argumenty z prasy przeciwko Watykanowi - są one typowo «carsko-prawosławne». Cała nienawiść prawosławia do Rzymu równała się u nas nienawiści prawosławia do Polski katolickiej. Znamy literaturę carsko-prawosławną; jakże bardzo przypominają dziś ją wydawnictwa "Książki i Wiedzy" i artykuły "Trybuny Ludu".
Co uderza w tych artykułach, to prymitywizm argumentacji «carskich czynowników» to nie dla umysłowości polskiej, która jest zachodnioeuropejska. Idzie tu o jakiś «poziom prawdopodobieństwa». Argumentacja prasy polskiej przeciwko Stolicy św. nie liczy się z tą zasadą prawdopodobieństwa.
W dziedzinie ustaw i zarządzeń - dzisiejsze wasze zarządzenia przeciw Kościołowi przypominają Swod Zakonow. Czy p. Marszałek zna spis ustaw i zarządzeń carskich, które Sejm polski zniósł w Konkordacie w 1925 r., gdyż wszystkie ograniczały Kościół katolicki. Była to długa litania. A dzisiejsze instrukcje o kulcie publicznym przypominają zarządzenia generalnego gubernatora Skałona z 1911 r.
W tej «robocie» brak jest psychologicznego wyczucia naszego społeczeństwa. A przecież jeszcze żyje dziś społeczeństwo, które bardzo cierpiało przez te zarządzenia carskie. Mamy w rodzinach naszych ludzi prześladowanych przez carat za religię. (...)

(...) Popełniacie błąd zasadniczy - mnożąc sobie wrogów. "Trybuna Ludu" głosi całemu światu, że biskupi, że Papież - to wrogowie Polski Ludowej. Któż wtóruje tej tezie? Czy "Osserwatore Romano"? Nie - to Niemcy, masoneria i Anglosasi. Rząd wmawia w cały świat, że Watykan jest wrogiem Polski Ludowej. Przecież to na rękę tym wrogom. To im ułatwia zadanie. Oni powinni wam płacić honoraria! Niemcy przytakują waszej tezie - i mówią: nic dziwnego! Podobnie w Ameryce!
Wracam raz jeszcze do masonerii. Bo masoneria całego świata też się cieszy z waszej tezy. Oni dziś przekonują komunistów, że powinni zlikwidować Kościół w Polsce. Bo masoneria też wierzy w to, że oni zwyciężą, podobnie jak wy. Ale chcą mieć pole bez konkurentów. I dlatego dziś zachęcają komunistów: zniszczcie Kościół, pozostanie nam tylko jeden wróg - komunizm. W tej chwili komunizm jest «wynajęty» przez masonerię wszechświatową do likwidowania Kościoła. Ilekroć musieliśmy występować przeciwko wam, bronić praw Kościoła, zawsze byliśmy pochwalani przez masonerię; bo w walce niszczał Kościół. Ale «gdyśmy się dogadywali» - zawsze rozpoczynano atak na biskupów. Bo «pokój religijny» w Polsce był nie na rękę masonerii. Masoneria to wspólny wróg - i nasz, i wasz; my się znamy na nim już od dawna; wy zdradzacie naiwność początkujących wobec masonerii. Nie bądźcie ich najmitami i nie załatwiajcie sprawy masonerii - vulgo kapitalistów.
Mądra polityka - to nie mnożyć sobie wrogów. Wtedy i przeciwnicy wasi będą zaskoczeni. (...) Dalej - Kościół w Polsce nie może być ustawiany przez propagandę komunistyczną jako reakcjonista w swej istocie. Nie można głosić, że Episkopat otrzymuje instrukcje polityczne z Rzymu. Byłem w Rzymie, rozmawiałem z papieżem długie godziny - nie usłyszałem ani jednego słowa niewłaściwego przeciwko Prezydentowi RP i partii. Od 4 lat prowadzę sprawy Kościoła w Polsce. Świadczę, jak człowiek mający prawo do uczciwości, że nigdy nie próbowano nawet sugerować mi wskazań politycznych. Któż to wie lepiej, niż ja? Oczekuję wiary w tym punkcie!
Pisanina "Trybuny Ludu" nadaje się do prokuratora.
Właśnie dlatego mamy prawo oczekiwać demobilizacji sił aparatu administracyjnego przeciwko Kościołowi. Mamy mnóstwo dowodów na to, że ten aparat stoi z lontem przy działach, gotów strzelać na oślep. (...)
I jeszcze! Kościół w Polsce nie może być ustawiany, jako ośrodek zachęcający do antynarodowej i antypaństwowej działalności. Bo tak nie jest ani dziś, ani nie było kiedykolwiek w historii. Trzeba sprawy stawiać zgodnie z psychiką narodu i jego linią rozwojową. Pisarze wasi za mało znają historię Polski i dlatego na tak wiele sobie pozwalają. Kościół bardzo liczył się z narodem, z jego językiem, któremu dał wstęp do świątyni (kolędy, pieśni ludowe), z dziejami, z obyczajami. Kościół nie latynizował, nie germanizował, nie moskwiczył. Dał ludowi do ręki polski śpiewnik i modlitewnik, dziś wyciągany na Śląsku ze skrzyń, gdy wy nie pozwalacie na druk polskiej książki religijnej.
(...)Wierzę mocno, że Kościół przetrwa do końca świata. I w to - że da sobie radę w każdym okresie, jak dał sobie radę z arianami, z protestantyzmem. I dziś Kościół ma do powiedzenia bardzo wiele dobrego i narodowi, i ludziom. Nie idzie mi «o ratowanie» tylko Kościoła. Idzie o coś więcej - o wydobywanie mocy nadprzyrodzonej Kościoła na dziś. Prowadzę linię dwojaką: zasadniczą płynącą z istoty Kościoła, i drugorzędną - z rozumu kierowniczego. Kościół zawsze stał na stanowisku rzeczywistości i realizmu; rozmawiał z każdym państwem, które chciało z nim rozmawiać. Rozmawia więc w Polsce i z państwem komunistycznym. To nie koniunktura - na miesiąc, czy rok. To zasada"4 .

Nie były to słowa rzucane na wiatr. Najlepiej świadczyć o tym może fakt, że władze kościelne w Polsce, kierowane przez prymasa Wyszyńskiego, nie ogłosiły i nie zastosowały w praktyce, ogłoszonego w 1949 r. dekretu Kongregacji św. Officjum, który groził ekskomuniką nie tylko członkom partii komunistycznych i robotniczych, ale również tym, którzy z nimi współpracują.
Oferta dialogu, a nawet w pewnym stopniu współpracy, złożona przez prymasa Wyszyńskiego F. Mazurowi miała charakter strategiczny - nie zaś tylko taktyczny - zaś jej uzasadnienie, którego obszerne fragmenty przytoczyliśmy wyżej, zawierało głęboką analizę socjotechniki walki informacyjnej, toczącej się wówczas w skali światowej.

Przyjęcie tej oferty przez kierownictwo PZPR mogło nawet oznaczać fiasko prowadzonej wówczas z pełnym powodzeniem operacji Splinter Factor i innych analogicznych działań, których celem było m.in. wyhodowanie swoistej szczepionki przeciwko komunizmowi. Przyjęcie propozycji dialogu czy tym bardziej współpracy z Kościołem mogło faktycznie ułatwić recepcję nowego ustroju w Polsce, a więc stanowiło wielkie zagrożenie dla wszelkich sił zainteresowanych w zaognianiu sytuacji w naszym kraju (zwłaszcza zaś tych, o których mówił Prymas). Przede wszystkim jednak była ona nie na rękę ekipie Bieruta, która chcąc utrzymać dawny kierunek w obliczu zmian zachodzących w ZSRR, starała się zaogniać sytuację w Polsce i pokazywać, że tylko ona jest w stanie rozprawić się z polską «reakcją».
Odpowiedź na ofertę prymasa Wyszyńskiego przyszła bardzo szybko, w postaci fali represji skierowanych przeciw Kościołowi i towarzyszącej im propagandy.

"Rok 1953 należy uznać za szczytowy okres prześladowań Kościoła katolickiego. Początek dał dekret z 9 lutego o obsadzaniu stanowisk kościelnych, który uzależniał od zgody właściwych organów państwowych wszelkie zmiany organizacyjne i personalne w organizacji kościelnej. Dekret zobowiązywał duchowieństwo do składania ślubowań na wierność PRL przed urzędnikami państwowymi. Aparat bezpieczeństwa otrzymał jeszcze jedną broń w postaci artykułu 6 dekretu, którego zapis brzmiał: «Uprawianie przez osobę pistującą duchowne stanowisko kościelne działalności sprzecznej z prawem i porządkiem publicznym, bądź popieranie lub osłanianie takiej działalności, powoduje usunięcie tej osoby z zajmowanego stanowiska przez zwierzchnie organa kościelne samoistnie lub na żądanie organów państwowych».

Urzędy bezpieczeństwa często korzystały z artykułu tego dekretu, usuwały niewygodnych duchownych, których należało usunąć z zajmowanych stanowisk kościelnych, przygotowywały odpowiednie materiały kierując je do określonych terytorialnie urzędów do spraw wyznań z zaleceniem usunięcia z zajmowanego stanowiska wskazanego duchownego. Mogły wyznaczyć także inną karę. Motywacja była zawsze taka sama: «wrogie wystąpienie lub zachowanie». Za pomocą tego dekretu usunięto z kurii biskupiej w Katowicach prawie wszystkich kurialistów poza teren województwa.

W 1953 roku organy bezpieczeństwa rozkręcały akcję wokół tzw. dywersyjnej działalności kleru w gospodarce narodowej, oskarżając duchowieństwo o występowanie przeciwko tworzeniu spółdzielni produkcyjnych na wsi, współzawodnictwu pracy, pracowaniu w niedziele i święta itd. Zarzucano księżom podburzanie robotników do niewykonywania planów produkcyjnych, organizowania sabotaży, dywersji itd. Na czele nowo utworzonego Departamentu XI MBP (przedtem wydział Departamentu V), któremu w resorcie powierzono walkę z Kościołem, stanął ppłk K. Więckowski, który opracował "Wytyczne pracy" funkcjonariuszy tego pionu «w dziedzinie walki z wrogą działalnością Kościoła skierowaną przeciwko gospodarce narodowej». «Zostało udowodnione - stwierdzały wytyczne - że poprzez szeroko rozbudowaną sieć swoich wtyczek docierających do najbardziej tajnych i ważnych ogniw naszego życia gospodarczego, poprzez zachowanie dużych jeszcze wpływów w klasie robotniczej i wśród inteligencji pracującej w zakładach pracy, reakcyjna część kleru ma duże możliwości wrogiego działania w formie bezpośredniego udziału w organizowaniu szpiegostwa, sabotażu i szkodnictwa gospodarczego oraz poprzez polityczną propagandę oddziaływania. (...) Równolegle z bezpośrednim udziałem w organizowaniu dywersji, sabotażu i szkodnictwa wrogie elementy klerykalne Kościoła szeroko penetrują szeregi klasy robotniczej, starają się poprzez coraz to nowe formy docierać, zbliżać i utrzymywać pod swoimi wpływami robotników i inteligencję pracującą.
Próbują przez te formy i oddziaływania zahamować rozwój naszej gospodarki». Dzisiaj można te zarzuty oceniać jako absurdalne, wtedy te absurdy wyznaczały całe serie aresztowań księży i działaczy katolickich wtrącanych do więzień i tam maltretowanych.
W marcu 1953 roku zawieszono wydawanie powiązanego z kurią krakowską i episkopatem «Tygodnika Powszechnego»"5.
Następnie redakcję tę przekazano katolikom związanym z PAX-em.



źródło: Józef Kossecki, Wpływ totalnej wojny informacyjnej na dzieje PRL, Kielce 1999


----------------------------------------


3 Peter Raina, Stefan Kardynał Wyszyński Prymas Tysiąclecia, tom 3; cyt. za "Słowo Powszechne", 26-28 maja 1989 r.

4 Tamże.

5 H. Dominiczak, Organy bezpieczeństwa PRL..., wyd. cyt., s. 106-107.

1 komentarz:

  1. Bardzo dobry tekst. POWINIEN BYĆ ROZPOWSZECHNIANY NA MASOWĄ SKALĘ PO RÓŻNYCH PORTALACH I DRUKOWANY, ŻEBY NARÓD POZNAŁ PRAWDĘ PRZEKAZANĄ PRZEZ PRYMASA TYSIACLECIA!!!!!!!!
    Przynajmniej trzeba publikować na forach fragmenty w formie cytatów !
    Czytelnik poszukujący prawdy

    OdpowiedzUsuń