Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stefan Wyszyński. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stefan Wyszyński. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 29 marca 2012

Proces bp. Czesława Kaczmarka

Józef Kossecki


Tymczasem po serii procesów pokazowych księży kurii krakowskiej i kieleckiej w lipcu szefowie WUBP otrzymali wiadomość, że we wrześniu 1953 roku przewidywany jest pokazowy proces sądowy ordynariusza kieleckiego biskupa Czesława Kaczmarka, więzionego przez bezpiekę od 1952 roku. Józef Światło twierdzi, że decyzja aresztowania bp. Kaczmarka zapadła w Moskwie jeszcze za życia Stalina.
Aresztowano go w styczniu 1952 roku po tzw. procesie wolbromskim, w czasie którego na ławie oskarżonych zasiadło dwóch niewinnych księży podległej bp. Kaczmarkowi parafii. Śledztwo prowadził osobiście płk Józef Różański, dyrektor Departamentu Śledczego MBP. Miał to być "wystrzałowy" proces, tym razem skierowany przeciwko samemu prymasowi Wyszyńskiemu. Według Światły akt oskarżenia był wynikiem pracy zbiorowej ludzi partii i bezpieki. Przygotowywali go: płk Henryk Chmielewski, płk Józef Różański, prokurator wojskowy Zarako-Zarakowski, redaktor "Nowych Dróg" Roman Werfel i doradca Radkiewicza Rosjanin płk NKWD Kowalczuk. W piśmie z 10 września 1953 roku Radkiewicz stwierdził, że będzie to jeden z najważniejszych procesów politycznych, jakie dotąd odbyły się w Polsce i będzie zarazem «silnym uderzeniem w reakcyjną część hierarchii kościelnej, w jej watykańskich inspiratorów i ich mocodawców anglo-amerykańskich»6.

W dniach od 14 do 21 września 1953 r. przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie odbył się proces ordynariusza kieleckiego biskupa Czesława Kaczmarka i czworga przedstawicieli duchowieństwa z jego diecezji.

W "Trybunie Ludu"z 14 września 1953 r. ukazał się artykuł pt. "Na zlecenie Watykanu - na usługach USA i neohitlerowców dywersanci i szpiedzy w szatach kapłańskich działali na szkodę narodu i państwa polskiego".

Znamienne były podtytuły w tym artykule, oddają one atmosferę, w której odbywał się proces i ton ówczesnej propagandy:

"Ks. Kaczmarek - zdrajca w biskupich szatach";

"Nadużywając szat kapłańskich zmierzali do przywrócenia kapitalizmu w Polsce i pozbawienia narodu polskiego niepodległości";

"Przeciw naszym Ziemiom Zachodnim w interesie neohitlerowców i imperialistów amerykańskich";

"Zbrodnicze próby zahamowania rozwoju gospodarczego Polski";

"Zbieranie wiadomości szpiegowskich w czasie... spowiedzi";

"Zbiorowisko «dwójkarzy», reakcyjnych księży, zakonnic i faszystów z UPA - na dolarowym żołdzie Waszyngtonu i Watykanu";

"Ks. Kaczmarek nakazywał współpracę z okupantem, gdy patrioci - wśród nich duchowni - ginęli w hitlerowskich obozach i więzieniach";

"Powolne narzędzie wrogiej Polsce i ludzkości polityki imperializmu amerykańskiego"
7.

W akcie oskarżenia znalazły się takie m. in. stwierdzenia:

"W okresie przedwojennym reakcyjne środowiska hierarchii kościelnej - wśród której poważną rolę odgrywał już wtedy osk. Kaczmarek - stanowiły oparcie dla sanacyjnej, faszystowskiej dyktatury, spychającej Polskę w przepaść katastrofy wrześniowej.
Zgodnie z watykańską stawką na Hitlera hierarchia kościelna i reakcyjne elementy kleru w Polsce popierały prohitlerowską politykę sanacji i wraz z nią stanowiły jeden blok faszystowski, prohitlerowski, antydemokratyczny i antyrobotniczy, dążący do spętania Polski sojuszem z Hitlerem, do wtrącenia naszego narodu w krwawą awanturę przeciwko Związkowi Radzieckiemu.
Klerykalni "socjologowie" okresu przedwojennego, wśród których jedną z czołowych ról odgrywał właśnie osk. Kaczmarek, usiłowali stworzyć podstawę "teoretyczną" tej faszystowsko-klerykalnej koncentracji w oparciu o encykliki papieskie.
Głosili oni faszystowski ustrój korporacyjny, solidaryzm społeczny, czyli podporządkowanie mas ludowych klasom wyzyskującym, szerzyli propagandę profaszystowską i prohitlerowską.
(...) Osk. Kaczmarek działając w myśl dyrektyw politycznych Watykanu - zgodnie z interesami hitlerowców i w porozumieniu z gestapo - usiłował obezwładnić społeczeństwo polskie wobec okupanta i przeciwstawić się nastrojom walki z nim, potępiając i szkalując walkę konspiracyjną prowadzoną przeciwko okupantowi.
(...) Osk. Kaczmarek zgodnie ze swoją prohitlerowską i antynarodową postawą przez cały okres okupacji osobiście i przez podległych mu księży współpracował z pozostającą na usługach gestapo tzw. "brygadą świętokrzyską" NSZ i okręgowym dowództwem NSZ. Współpraca ta wyrażała się w delegowaniu do "brygady świętokrzyskiej" i innych band NSZ-owskich księży jako kapelanów.
Osk. Kaczmarek przez cały okres okupacji, a szczególnie od 1943 r., działając w interesie okupanta, celem opóźnienia klęski Niemiec hitlerowskich, prowadził osobiście i za pośrednictwem podległych mu księży antykomunistyczną i antyradziecką kampanię propagandową, usiłując w ten sposób odciągnąć społeczeństwo polskie od walki z okupantem, przy czym współdziałał w tej akcji również z tzw. Stronnictwem Narodowym i z NSZ oraz z delegowanym do niego w tym celu przez szefa gestapo radomskiego, Fuchsa, agentem gestapo (...)"
8.

W dalszej części akt oskarżenia zarzucał biskupowi Kaczmarkowi prowadzenie działań z zakresu dywersji politycznej i gospodarczej przeciw Polsce Ludowej oraz współdziałanie z wywiadem USA.
Nie warto przytaczać tego, co mówił na procesie prokurator, warto natomiast - dla zobrazowania mechanizmu procesu - przytoczyć charakterystyczny wyjątek z przemówienia obrońcy biskupa Kaczmarka, Mieczysława Maślanki, który w swej mowie obrończej stwierdził:

"Obrona nie ma żadnych zastrzeżeń co do zebranego materiału dowodowego i nie ma również żadnych zastrzeżeń w przedmiocie kwalifikacji prawnej zarzucanych oskarżonym czynów, a to dlatego, że te wszystkie czyny są jednej kategorii. Wszystkie czyny, które zarzuca się oskarżonemu Kaczmarkowi, a które były dokonane w ciągu dwudziestu pięciu lat - w gruncie rzeczy objęte są jedną kwalifikacją prawną"9.

"Każda konspiracja prowadzić musi do wywiadu. Do wywiadu drzwi są otwarte, ale wyjście jest trudne. Zaledwie oskarżony uwolnił się przez śmierć Hlonda od jego opieki konspiracyjnej, już mocno siedział w szponach wywiadu amerykańskiego"10.

Biskup Kaczmarek został w dniu 22 września 1953 r. skazany na 12 lat więzienia z utratą praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na okres 5 lat wraz z przepadkiem całego mienia na rzecz Skarbu Państwa. Pozostali oskarżeni otrzymali kary od 5 do 10 lat więzienia.

Dla ścisłości trzeba tu dodać, że po przełomie październikowym w 1956 r., Najwyższy Sąd Wojskowy uchylił wspomniany wyrok na biskupa Kaczmarka, zaś Naczelna Prokuratura Wojskowa uznała, że motywy, na które powoływał się ks. biskup Kaczmarek w swoim wniosku rehabilitacyjnym, złożonym do władz są słuszne i że istotnie zaznania w jego sprawie były wymuszone, zarówno u oskarżonych, jak i u świadków. W związku z tym sprawę w całości umorzono. Biskup Kaczmarek wrócił wówczas triumfalnie do swej diecezji.

Proces biskupa Kaczmarka został wykorzystany do propagandy przeciwko Kościołowi, która miała stać się psychologicznym przygotowaniem do aresztowania prymasa Wyszyńskiego.

W propagandzie skierowanej przeciwko biskupowi Kaczmarkowi i tzw. reakcyjnemu klerowi nie zabrakło głosu "postępowych" katolików.

"Wrocławski Tygodnik Katolicki" z 27 września 1953 r. opublikował artykuł Tadeusza Mazowieckiego pt. "Wnioski", w którym czytamy m. in.:

"Na rozprawie sądowej zanalizowana została przestępcza działalność oskarżonych jak i jej skutki. Wychowanie nacechowane podejrzliwością i wrogością wobec postępu społecznego, atmosfera środowiska społecznego rozniecająca lub choćby tylko podtrzymująca bezwzględną wrogość wobec osiągnięć społecznych Polski Ludowej, wpływy polityczne pochodzące z zewnątrz i wyrosła na tym wszystkim błędna postawa polityczna ks. biskupa Kaczmarka, która doprowadziła go do kolizji z prawem - oto sumarycznie ujęte przyczyny działalności przestępczej oskarżonych. Doprowadziły one do czynów skierowanych przeciwko interesom własnego narodu. Doprowadziły ks. biskupa Kaczmarka do działalności wrogiej wobec interesu narodowego i postępu społecznego w okresie przedwojennym, okupacyjnym i w Polsce Ludowej.
Doprowadziły w szczególności nie tylko do postawy przeciwnej nowej rzeczywistości naszego kraju, nie tylko do podrywania zaufania w trwałość władzy ludowej i nowych stosunków społecznych w Polsce, ale i do uwikłania się we współpracę z ośrodkami wywiadu amerykańskiego, które pragnęły posługiwać się przedstawicielami duchowieństwa, jako narzędziem realizacji swych wrogich Polsce planów"
11.

"Ku tej szkodliwej działalności kierowały ks. biskupa Kaczmarka i współoskarżonych poglądy prowadzące do utożsamiania wiary ze wsteczną postawą społeczną, a dobra Kościoła z trwałością i interesem ustroju kapitalistycznego.
Z tego stanowiska wynikało wiązanie się z imperialistyczną i nastawioną na wojnę polityką rządu Stanów Zjednoczonych (...)
Proces ks. biskupa Kaczmarka udowodnił również naocznie, i to nie po raz pierwszy, jak dalece imperializm amerykański, pragnący przy pomocy nowej wojny, a więc śmierci milionów ludzi, narzucić panowanie swego ustroju wyzysku i krzywdy społecznej krajom, które obrały nową drogę dziejową, usiłuje różnymi drogami oddziaływać na duchowieństwo oraz ludzi wierzących i kierować ich na drogę walki z własną ojczyzną, stanowiącą wspólne dobro wszystkich obywateli. Przedstawiając się jako obrońca cywilizacji chrześcijańskiej, imperializm amerykański dokonuje nadużycia, pragnąc oszukać katolików w krajach demokracji ludowej, w szczególności w Polsce, że nowa wojna, wojna dokonywana przy pomocy neo-hitlerowskiego Wehrmachtu ma pozostawać w zgodzie z dobrem Kościoła. To nadużycie wymaga stanowczego odporu od nas, którzy wiemy, że dobrem Kościoła nie jest wojna, a katolicyzm pełni swą misję przez apostolstwo a nie przez siłę polityczną i militarną.
Stawiający na skłócenie wewnętrzne Polaków imperializm amerykański musi otrzymać stanowczą odprawę od polskich katolików. W szczególności ważne jest wyraźne i stanowcze odcięcie się od tych usiłowań przez władzę kościelną w Polsce - Episkopat, na przeciwstawienie którego interesom naszego narodu i jego nowej drodze rozwojowej liczy wciąż imperializm amerykański.
(...) Bolesny dla sumień wierzących proces ks. biskupa Kaczmarka dobiegł końca. Wyciągnięcie wniosków z jego przebiegu - jak już podkreślaliśmy - jest konieczne, aby podobna sytuacja nie miała nigdy więcej miejsca. (...)"
12.

"Na odprawie aktywu kierowniczego MBP we wrześniu 1953 r. poświęconej procesowi bp. Kaczmarka wiceminister Ptasiński podał tezy, które urzędy bezpieczeństwa miały wykorzystać w czasie wieców i masówek. Brzmiały one następująco:

«1) Proces wykazał antypolską działalność Watykanu, który zawsze był przeciwny żywotnym interesom narodu polskiego, począwszy od zarania państwa polskiego poprzez wszystkich królów polskich i w okresie okupacji, czego ukoronowaniem był proces bp. Kaczmarka.

2) Episkopat Polski jest ekspozyturą Watykanu. Proces wykazał antypolską politykę episkopatu, która była przeciwna planowi 3-letniemu i 6-letniemu, a zatem była przeciwko rozwojowi Polski.

3) Proces wykazał haniebną rolę reakcyjnej części episkopatu w odniesieniu do Ziem Odzyskanych, która gotowa była na polecenie Watykanu złożyć je w ofierze neohitlerowcom z Adenauerem na czele.

4) Proces ten był procesem zdrajców, którzy wykorzystując swobodę działania Kościoła, a także uczucia wierzących, prowadzili wrogą przeciwko państwu ludowemu działalność dywersyjno-szpiegowską»
.

Wiceminister pouczał swoich podkomendnych, że propagandy nie można ograniczać tylko do stwierdzenia, że bp Kaczmarek jest szpiegiem i dywersantem, ale że dzięki procesowi został odkryty «kawał historii o wielkiej wadze politycznej, został odkryty rąbek tajemnicy, co dzieje się za fioletami i purpurą. Szpiegostwa i dywersji było sporo, ale główna waga tego procesu to kompromitacja Watykanu i episkopatu».

Kiedy władze uznały, że grunt został właściwie przygotowany, nocą 26 września 1953 r. funkcjonariusze UB aresztowali prymasa Stefana Wyszyńskiego, którego natychmiast wywieziono z Warszawy w niewiadomym Jemu kierunku i osadzono w przerobionym na więzienie klasztorze w Stoczku w pobliżu Lidzbarka.
(Prymas spędził następnie w odosobnieniu ponad trzy lata - przyp J. K.) Prymasa strzegł oddział złożony z 60 żołnierzy KBW pod dowództwem płk. SB Czarnoty. We wszystkich pomieszczeniach przygotowanych dla prymasa założono podsłuchy w taki sposób, że można było śledzić każdy jego krok. Ponadto do «pomocy» dano mu zwerbowaną znacznie wcześniej na agenta UB zakonnicę o kryptonimie «Ptaszyńska» (faktyczne nazwisko Maria Leonia Graczyk ze Zgromadzenia Sióstr Rodziny Marii), która skrupulatnie dzień po dniu pisała dziennik i składała raporty, wyszczególniając w nich nie tylko wypowiedzi prymasa, ale także jego zachowanie. Została przez prymasa rozpoznana jako agentka UB dopiero pod koniec jego pobytu w więziennym klasztorze w Komańczy na terenie Bieszczad"13.

"Po serii procesów i powszechnej propagandy antykościelnej uprawianej przez wszystkie środki masowego przekazu, wieców, zebrań, aresztowań wielu księży władze uznały, że duchowieństwo jest wystarczająco wystraszone, żeby mu narzucić swoją wolę. 28 września 1953 r. wezwano do Bieruta do Belwederu cały polski episkopat.
Bierutowi towarzyszyli wówczas Franciszek Mazur i Józef Cyrankiewicz. Na tym pompatycznie urządzonym spotkaniu, stosując metody kija i marchewki, wymuszono na obecnych biskupach wydanie oświadczenia, którego wstęp według "Trybuny Ludu" z 29 września 1953 r. miał następujące brzmienie:

«Episkopat polski w trosce o dobro Kościoła i narodu, a zarazem w interesie jedności i zwartości naszego narodu zdecydowany jest starać się, aby nie dopuścić na przyszłość do wypaczenia intencji i treści Porozumienia z kwietnia 1950 roku i stworzyć sprzyjające warunki do normalizacji stosunków między państwem i Kościołem. Episkopat, który potępiał tworzenie i działanie ośrodków dywersyjnych przeciwko państwu, odgradza się od atmosfery sprzyjającej takiej działalności i uważa, że powinna ona ulec zasadniczej zmianie. Godne ubolewania fakty ujawnione w procesie biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka wymagają zdecydowanego potępienia. Episkopat nie będzie tolerował wkraczania przez kogokolwiek z duchowieństwa na drogę szkodzenia ojczyźnie i będzie stosował wobec winnych sankcje zgodne z prawem kanonicznym. Episkopat przeciwstawia się również wiązaniu religii i Kościoła w egoistycznymi celami wrogich Polsce kół zagranicznych, które chciałyby nadużywać uczuć religijnych dla rozgrywek politycznych».

Przewodniczącym episkopatu został sympatyzujący z PAX-em bp Michał Klepacz, ordynariusz łódzki. Oświadczenie biskupów potępiane przez niektórych księży zostało wymuszone ówczesną sytuacją polityczną. Należy jednak podkreślić, że aresztowanie prymasa pociągnęło skutki odwrotne od zamierzonych, nastąpiło bowiem umocnienie autorytetu zarówno prymasa, jak i Kościoła.

Minister Radkiewicz w dalszym ciągu zalecał czujność wobec poczynań "reakcyjnej części kleru", bo walka z Kościołem bynajmniej się nie kończyła. W piśmie skierowanym "do rąk własnych" szefów WUBP podkreślał, że zapoczątkowany zwrot w stosunkach między państwem i Kościołem musi być pogłębiany i poszerzony drogą systematycznej pracy aparatu bezpieczeństwa w dalszej izolacji "elementu zdecydowanie wrogiego wśród kleru" oraz przez pozyskiwanie księży chwiejnych.
Podkreślił przy tym, że jest to niezbędne, ponieważ "elementy wrogie" starają się podważyć podpisaną deklarację episkopatu i nie realizować wynikających z niej zobowiązań. Nakazał by Departament XI MBP w większym stopniu docierał do kurii, zakonów, dekanatów i innych instytucji kościelnych w celu kontroli ich poczynań, zwłaszcza w przedmiocie realizacji przyjętych przez episkopat zobowiązań. Dodał, że obecna sytuacja po oświadczeniu episkopatu stworzyła duże możliwości werbunku księży na agentów lub co najmniej poszerzania środowiska księży patriotów. Był przekonany, że nie trzeba już będzie zmuszać księży do wykonywania określonych zadań dla resortu i pozyskiwać ich będzie można dobrowolnie, ponieważ w łonie samego episkopatu nastąpiły "pozytywne zmiany". Wciąż jednak przestrzegał przed zbytnim optymizmem, nakazując bezwzględną czujność i zwiększenie operacyjnych zainteresowań "elementami wrogimi".
W 1954 roku, w ramach akcji usuwania religii ze szkół, uchwałą Rady Ministrów z 2 sierpnia 1954 roku zlikwidowane zostały na Uniwersytetach Warszawskim i Jagiellońskim w Krakowie Wydziały Teologiczne. Przeniesiono je do budynków pozakonnych w Warszawie, w których zorganizowano Akademię Teologii Katolickiej"14.

Oprócz prymasa Wyszyńskiego i biskupa Kaczmarka w więzieniach i miejscach odosobnienia osadzono jeszcze w tym okresie 6 polskich biskupów.
Pozostali na wolności biskupi musieli złożyć ślubowanie na wierność Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, przewidziane dekretem z 9 lutego 1953 r. o obsadzaniu i znoszeniu stanowisk kościelnych, który - jak pisaliśmy wyżej - przyznawał duże prerogatywy w stosunku do Kościoła organom państwowym.
Cała ta antykościelna polityka, prowadzona już po zasadniczej zmianie kursu polityki radzieckiej, a więc nie tylko niezależnie od Moskwy, lecz wręcz wbrew ówczesnemu przywódcy ZSRR N. Chruszczowowi, wywołała niesłychany wzrost napięcia społecznego w Polsce, co było niewątpliwie na rękę ekipy Bieruta, która chciała kontynuować politykę represji wobec polskiej "reakcji". Również mogła być na rękę wywiadom penetrującym aparat władzy PRL, gdyż jak wiadomo w atmosferze szpiegomanii najlepiej funkcjonują prawdziwi szpiedzy. Najlepiej świadczyć może o tym fakt, że w tym samym czasie, gdy biskupowi Kaczmarkowi bezzasadnie zarzucano współpracę z wywiadem USA, prawdziwy agent tego wywiadu - J. Światło - był wicedyrektorem X Departamentu MBP (a nie był to jedyny przypadek tego rodzaju).

Józef Kossecki

---------------------------

6 H. Dominiczak, Organy bezpieczeństwa PRL..., wyd. cyt., s. 107.

7 "Trybuna Ludu", 14 września 1953 r.

8 Proces księdza biskupa Kaczmarka i innych członków ośrodka antypaństwowego i antyludowego.
Stenogram procesu odbytego przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie w dniach 14 IX - 21 IX 1953 r., Warszawa 1953, s. 5-6, 8.

9 Tamże, s. 308-309.

10 Tamże, s. 316.

11 T. Mazowiecki, Wnioski, "Wrocławski Tygodnik Katolicki", 27 września 1953 r.

12 Tamże.

13 H. Dominiczak, Organy bezpieczeństwa PRL..., wyd. cyt., s. 108.

14 Tamże, s. 109-110.

--------------------------

źródło: Józef Kossecki, Wpływ totalnej wojny informacyjnej na dzieje PRL, Kielce 1999

--------------------------

niedziela, 25 marca 2012

Komunizm: narzędzie masonerii w walce z Kościołem

Józef Kossecki, Wpływ totalnej wojny informacyjnej na dzieje PRL, Kielce 1999


W 1953 roku (również po śmierci Stalina) rozkręcała się na całego akcja represji skierowana przeciwko Kościołowi katolickiemu w Polsce, miała ona wszelkie znamiona prowokacji politycznej, wzmagającej napięcia społeczne i wykazującej "reakcyjność" katolicyzmu polskiego oraz uzasadniającej konieczność utrzymywania go w ryzach za pośrednictwem odpowiednio rozbudowanego aparatu bezpieczeństwa.


Jak wspominaliśmy w poprzednim rozdziale, już wcześniej starano się osłabiać Kościół montując ruch tzw. księży patriotów oraz ruch katolików społecznie postępowych skupionych wokół Stowarzyszenia PAX. Mimo to kierownictwo Kościoła nie dało się sprowokować, zaś prymas Stefan Wyszyński starał się prowadzić politykę porozumienia z władzami - o czym najlepiej świadczyć może zawarte 14 kwietnia 1950 r. porozumienie między państwem a Kościołem. O tym, jak bardzo - mimo wszelkich prowokacji władz - kardynał Wyszyński starał się o dialog, a nawet porozumienie z władzami PRL, świadczyć może rozmowa, którą w dniu 14 stycznia 1953 r. odbył z przedstawicielem władz PZPR Franciszkiem Mazurem, który był wówczas wicemarszałkiem Sejmu i członkiem Biura Politycznego KC PZPR. Prymas Tysiąclecia poruszył w tej rozmowie bardzo istotne problemy toczącej się wówczas walki informacyjnej, a zwłaszcza stosunek komunizmu i masonerii do Kościoła katolickiego. Prymas Wyszyński stwierdził wówczas m. in.:

"(...) Marksizm wyrósł w środowisku protestancko-anglikańskim, na wskroś kapitalistycznym, a był stosowany w środowisku prawosławnym. To stworzyło swoiste obciążenie środowiskowe, z którego dotąd marksizm nie wyzwolił się. (...)Pamiętać trzeba, że największym nieszczęściem naszym jest dziedziczenie obciążenia marksizmu wiekiem XIX-tym. (...) Wrogi stosunek marksizmu do religii jest też produktem wieku XIX; wtedy bowiem modna była walka oficjalna masonerii z religią i filozofii indywidualistycznej. Masoneria głosiła wtedy wszelkiego rodzaju rozdziały: Kościoła od państwa, męża od żony, obywatela i państwa, indywidualizm moralny, społeczny, gospodarczy (kapitalizm). Nad filozofią materialistyczną zaciążyła też filozofia indywidualistyczna, niemiecka, ubiegłego wieku. Marks był zbyt mało indywidualny, by umiał się obronić przed tymi wpływami; stąd tworząc państwo społeczne, pomyślał je indywidualistycznie (kolektywizm).
Nie widzę wewnętrznej konieczności ateizmu dla nowego ustroju, nie widzę ścisłej więzi między marksizmem a ateizmem. W koncepcji Marksa jest to naciągane. Ta pomyłka jest tragiczna dla przebudowy społecznej, bo ją opóźnia. Wojna najlepiej ujawnia, że życie publiczne bez religii nie da się utrzymać. Norymberga - to zwycięstwo Dekalogu w świecie.To są błędy, w wyniku których Kościół katolicki, jako religia, jest uważany za sprzymierzeńca kapitalizmu. To są okulary protestanckie na nosie marksistowskim. Bo protestantyzm był kapitalistyczny, ale katolicyzm nie był i nie jest kapitalistyczny. Dlaczego? - Bo Kościół ma swoją naukę katolicko-społeczną, która w założeniach bliższa jest tęsknotom komunizmu, niż dążeniom kapitalizmu. - Bo Kościół posiada bogatą dokumentację, która wskazuje, jak katolicyzm zwalczał ducha kapitalistycznego. - Bo istnieje moralność społeczno-katolicka. Bo, nadto, cała nauka Kościoła, nie tylko nauka o miłości i o pracy, uznawana przez komunistów, ale i nauka o własności, ma wielkie społeczne znaczenie dla proletariatu.(...) Dla tych powodów, zarzutu komunistycznego, że Kościół «trzyma z kapitalizmem» - dziś nie rozumie większość ludzkości. Nie można więc głosić, bez gwałtu dla prawdy historycznej, że Kościół stawał w obronie wielkiej własności, gdyż był zawsze za upowszechnieniem własności; że był przeciwny przebudowie ustroju, bo sprawę tę odważnie sam stawiał; że Kościół «tradycyjnie z dawien dawna wiązał się z klasami posiadającymi, broniąc uporczywie przywilejów możnych i bogatych», bo temu przeczy cała działalność ludowa Kościoła, (...). Nie można więc głosić, że istnieje solidarność klasowa między księdzem a posiadającym, bo każdy proboszcz nieustannie woła do bogatych - daj biednym. Jakżesz inaczej wygląda prawda od «Trybuny Ludu» z dnia 12 I br. Śmiem twierdzić, że ateizm marksistowski opóźnia przebudowę społeczną i dobrobyt mas. (...) Walka zaś komunizmu z religią odwraca od komunistycznej przebudowy najlepszych ludzi. Pozbawia to rewolucję społeczną sił duchowych, argumentację zaś sprowadza do szablonów, iście egipskich - nowych zobowiązań produkcyjnych z okazji każdego «święta» komunistycznego. Ostatecznie, ludziom już się te nowe zobowiązania przejadły, a trzeźwi pytają, ile to już wszystko wynosi"3.

W dalszym ciągu kardynał Wyszyński omawia stosunek rządu PRL do Kościoła katolickiego, stwierdzając:

"(...) - w Polsce Rząd prowadzi walkę z Kościołem za bardzo po linii carskiego prawosławia. By to dostrzec, wystarczy wziąć do ręki argumenty z prasy przeciwko Watykanowi - są one typowo «carsko-prawosławne». Cała nienawiść prawosławia do Rzymu równała się u nas nienawiści prawosławia do Polski katolickiej. Znamy literaturę carsko-prawosławną; jakże bardzo przypominają dziś ją wydawnictwa "Książki i Wiedzy" i artykuły "Trybuny Ludu".
Co uderza w tych artykułach, to prymitywizm argumentacji «carskich czynowników» to nie dla umysłowości polskiej, która jest zachodnioeuropejska. Idzie tu o jakiś «poziom prawdopodobieństwa». Argumentacja prasy polskiej przeciwko Stolicy św. nie liczy się z tą zasadą prawdopodobieństwa.
W dziedzinie ustaw i zarządzeń - dzisiejsze wasze zarządzenia przeciw Kościołowi przypominają Swod Zakonow. Czy p. Marszałek zna spis ustaw i zarządzeń carskich, które Sejm polski zniósł w Konkordacie w 1925 r., gdyż wszystkie ograniczały Kościół katolicki. Była to długa litania. A dzisiejsze instrukcje o kulcie publicznym przypominają zarządzenia generalnego gubernatora Skałona z 1911 r.
W tej «robocie» brak jest psychologicznego wyczucia naszego społeczeństwa. A przecież jeszcze żyje dziś społeczeństwo, które bardzo cierpiało przez te zarządzenia carskie. Mamy w rodzinach naszych ludzi prześladowanych przez carat za religię. (...)

(...) Popełniacie błąd zasadniczy - mnożąc sobie wrogów. "Trybuna Ludu" głosi całemu światu, że biskupi, że Papież - to wrogowie Polski Ludowej. Któż wtóruje tej tezie? Czy "Osserwatore Romano"? Nie - to Niemcy, masoneria i Anglosasi. Rząd wmawia w cały świat, że Watykan jest wrogiem Polski Ludowej. Przecież to na rękę tym wrogom. To im ułatwia zadanie. Oni powinni wam płacić honoraria! Niemcy przytakują waszej tezie - i mówią: nic dziwnego! Podobnie w Ameryce!
Wracam raz jeszcze do masonerii. Bo masoneria całego świata też się cieszy z waszej tezy. Oni dziś przekonują komunistów, że powinni zlikwidować Kościół w Polsce. Bo masoneria też wierzy w to, że oni zwyciężą, podobnie jak wy. Ale chcą mieć pole bez konkurentów. I dlatego dziś zachęcają komunistów: zniszczcie Kościół, pozostanie nam tylko jeden wróg - komunizm. W tej chwili komunizm jest «wynajęty» przez masonerię wszechświatową do likwidowania Kościoła. Ilekroć musieliśmy występować przeciwko wam, bronić praw Kościoła, zawsze byliśmy pochwalani przez masonerię; bo w walce niszczał Kościół. Ale «gdyśmy się dogadywali» - zawsze rozpoczynano atak na biskupów. Bo «pokój religijny» w Polsce był nie na rękę masonerii. Masoneria to wspólny wróg - i nasz, i wasz; my się znamy na nim już od dawna; wy zdradzacie naiwność początkujących wobec masonerii. Nie bądźcie ich najmitami i nie załatwiajcie sprawy masonerii - vulgo kapitalistów.
Mądra polityka - to nie mnożyć sobie wrogów. Wtedy i przeciwnicy wasi będą zaskoczeni. (...) Dalej - Kościół w Polsce nie może być ustawiany przez propagandę komunistyczną jako reakcjonista w swej istocie. Nie można głosić, że Episkopat otrzymuje instrukcje polityczne z Rzymu. Byłem w Rzymie, rozmawiałem z papieżem długie godziny - nie usłyszałem ani jednego słowa niewłaściwego przeciwko Prezydentowi RP i partii. Od 4 lat prowadzę sprawy Kościoła w Polsce. Świadczę, jak człowiek mający prawo do uczciwości, że nigdy nie próbowano nawet sugerować mi wskazań politycznych. Któż to wie lepiej, niż ja? Oczekuję wiary w tym punkcie!
Pisanina "Trybuny Ludu" nadaje się do prokuratora.
Właśnie dlatego mamy prawo oczekiwać demobilizacji sił aparatu administracyjnego przeciwko Kościołowi. Mamy mnóstwo dowodów na to, że ten aparat stoi z lontem przy działach, gotów strzelać na oślep. (...)
I jeszcze! Kościół w Polsce nie może być ustawiany, jako ośrodek zachęcający do antynarodowej i antypaństwowej działalności. Bo tak nie jest ani dziś, ani nie było kiedykolwiek w historii. Trzeba sprawy stawiać zgodnie z psychiką narodu i jego linią rozwojową. Pisarze wasi za mało znają historię Polski i dlatego na tak wiele sobie pozwalają. Kościół bardzo liczył się z narodem, z jego językiem, któremu dał wstęp do świątyni (kolędy, pieśni ludowe), z dziejami, z obyczajami. Kościół nie latynizował, nie germanizował, nie moskwiczył. Dał ludowi do ręki polski śpiewnik i modlitewnik, dziś wyciągany na Śląsku ze skrzyń, gdy wy nie pozwalacie na druk polskiej książki religijnej.
(...)Wierzę mocno, że Kościół przetrwa do końca świata. I w to - że da sobie radę w każdym okresie, jak dał sobie radę z arianami, z protestantyzmem. I dziś Kościół ma do powiedzenia bardzo wiele dobrego i narodowi, i ludziom. Nie idzie mi «o ratowanie» tylko Kościoła. Idzie o coś więcej - o wydobywanie mocy nadprzyrodzonej Kościoła na dziś. Prowadzę linię dwojaką: zasadniczą płynącą z istoty Kościoła, i drugorzędną - z rozumu kierowniczego. Kościół zawsze stał na stanowisku rzeczywistości i realizmu; rozmawiał z każdym państwem, które chciało z nim rozmawiać. Rozmawia więc w Polsce i z państwem komunistycznym. To nie koniunktura - na miesiąc, czy rok. To zasada"4 .

Nie były to słowa rzucane na wiatr. Najlepiej świadczyć o tym może fakt, że władze kościelne w Polsce, kierowane przez prymasa Wyszyńskiego, nie ogłosiły i nie zastosowały w praktyce, ogłoszonego w 1949 r. dekretu Kongregacji św. Officjum, który groził ekskomuniką nie tylko członkom partii komunistycznych i robotniczych, ale również tym, którzy z nimi współpracują.
Oferta dialogu, a nawet w pewnym stopniu współpracy, złożona przez prymasa Wyszyńskiego F. Mazurowi miała charakter strategiczny - nie zaś tylko taktyczny - zaś jej uzasadnienie, którego obszerne fragmenty przytoczyliśmy wyżej, zawierało głęboką analizę socjotechniki walki informacyjnej, toczącej się wówczas w skali światowej.

Przyjęcie tej oferty przez kierownictwo PZPR mogło nawet oznaczać fiasko prowadzonej wówczas z pełnym powodzeniem operacji Splinter Factor i innych analogicznych działań, których celem było m.in. wyhodowanie swoistej szczepionki przeciwko komunizmowi. Przyjęcie propozycji dialogu czy tym bardziej współpracy z Kościołem mogło faktycznie ułatwić recepcję nowego ustroju w Polsce, a więc stanowiło wielkie zagrożenie dla wszelkich sił zainteresowanych w zaognianiu sytuacji w naszym kraju (zwłaszcza zaś tych, o których mówił Prymas). Przede wszystkim jednak była ona nie na rękę ekipie Bieruta, która chcąc utrzymać dawny kierunek w obliczu zmian zachodzących w ZSRR, starała się zaogniać sytuację w Polsce i pokazywać, że tylko ona jest w stanie rozprawić się z polską «reakcją».
Odpowiedź na ofertę prymasa Wyszyńskiego przyszła bardzo szybko, w postaci fali represji skierowanych przeciw Kościołowi i towarzyszącej im propagandy.

"Rok 1953 należy uznać za szczytowy okres prześladowań Kościoła katolickiego. Początek dał dekret z 9 lutego o obsadzaniu stanowisk kościelnych, który uzależniał od zgody właściwych organów państwowych wszelkie zmiany organizacyjne i personalne w organizacji kościelnej. Dekret zobowiązywał duchowieństwo do składania ślubowań na wierność PRL przed urzędnikami państwowymi. Aparat bezpieczeństwa otrzymał jeszcze jedną broń w postaci artykułu 6 dekretu, którego zapis brzmiał: «Uprawianie przez osobę pistującą duchowne stanowisko kościelne działalności sprzecznej z prawem i porządkiem publicznym, bądź popieranie lub osłanianie takiej działalności, powoduje usunięcie tej osoby z zajmowanego stanowiska przez zwierzchnie organa kościelne samoistnie lub na żądanie organów państwowych».

Urzędy bezpieczeństwa często korzystały z artykułu tego dekretu, usuwały niewygodnych duchownych, których należało usunąć z zajmowanych stanowisk kościelnych, przygotowywały odpowiednie materiały kierując je do określonych terytorialnie urzędów do spraw wyznań z zaleceniem usunięcia z zajmowanego stanowiska wskazanego duchownego. Mogły wyznaczyć także inną karę. Motywacja była zawsze taka sama: «wrogie wystąpienie lub zachowanie». Za pomocą tego dekretu usunięto z kurii biskupiej w Katowicach prawie wszystkich kurialistów poza teren województwa.

W 1953 roku organy bezpieczeństwa rozkręcały akcję wokół tzw. dywersyjnej działalności kleru w gospodarce narodowej, oskarżając duchowieństwo o występowanie przeciwko tworzeniu spółdzielni produkcyjnych na wsi, współzawodnictwu pracy, pracowaniu w niedziele i święta itd. Zarzucano księżom podburzanie robotników do niewykonywania planów produkcyjnych, organizowania sabotaży, dywersji itd. Na czele nowo utworzonego Departamentu XI MBP (przedtem wydział Departamentu V), któremu w resorcie powierzono walkę z Kościołem, stanął ppłk K. Więckowski, który opracował "Wytyczne pracy" funkcjonariuszy tego pionu «w dziedzinie walki z wrogą działalnością Kościoła skierowaną przeciwko gospodarce narodowej». «Zostało udowodnione - stwierdzały wytyczne - że poprzez szeroko rozbudowaną sieć swoich wtyczek docierających do najbardziej tajnych i ważnych ogniw naszego życia gospodarczego, poprzez zachowanie dużych jeszcze wpływów w klasie robotniczej i wśród inteligencji pracującej w zakładach pracy, reakcyjna część kleru ma duże możliwości wrogiego działania w formie bezpośredniego udziału w organizowaniu szpiegostwa, sabotażu i szkodnictwa gospodarczego oraz poprzez polityczną propagandę oddziaływania. (...) Równolegle z bezpośrednim udziałem w organizowaniu dywersji, sabotażu i szkodnictwa wrogie elementy klerykalne Kościoła szeroko penetrują szeregi klasy robotniczej, starają się poprzez coraz to nowe formy docierać, zbliżać i utrzymywać pod swoimi wpływami robotników i inteligencję pracującą.
Próbują przez te formy i oddziaływania zahamować rozwój naszej gospodarki». Dzisiaj można te zarzuty oceniać jako absurdalne, wtedy te absurdy wyznaczały całe serie aresztowań księży i działaczy katolickich wtrącanych do więzień i tam maltretowanych.
W marcu 1953 roku zawieszono wydawanie powiązanego z kurią krakowską i episkopatem «Tygodnika Powszechnego»"5.
Następnie redakcję tę przekazano katolikom związanym z PAX-em.



źródło: Józef Kossecki, Wpływ totalnej wojny informacyjnej na dzieje PRL, Kielce 1999


----------------------------------------


3 Peter Raina, Stefan Kardynał Wyszyński Prymas Tysiąclecia, tom 3; cyt. za "Słowo Powszechne", 26-28 maja 1989 r.

4 Tamże.

5 H. Dominiczak, Organy bezpieczeństwa PRL..., wyd. cyt., s. 106-107.