wtorek, 20 marca 2012

KSS KOR

Józef KOSSECKI, Geografia opozycji politycznej w Polsce w latach 1976-1981,
Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej,
Warszawa 1983.


Komitet Samoobrony Społecznej KOR.

KSS KOR ma dość skomplikowany rodowód polityczny i - podobnie jak inne ugrupowania nurtu liberalno-wolnomularskiego - bardzo niewyraźne oblicze ideowe. W ideologii głoszonej przez samych prominentów KOR, tkwią pewne podstawowe zasady liberalno-wolnomularskie, stanowiąc osnowę, którą - zależnie od potrzeb przetyka się elementami zaczerpniętymi z różnych systemów ideologicznych - od trockizmu po chadecje.

Zasadniczy trzon aktywu kierowniczego KOR stanowili dawni działacze grupy młodzieżowej, nazywanej w latach sześćdziesiątych „komandosami”. W latach siedemdziesiątych środowisko to określił Adam Michnik jako „lewicę laicką”. Ta właśnie „lewica laicka”, wykorzystując sytuację, jaka powstała po proteście robotniczym w lecie 1976 r., powołała do życia ugrupowanie pod nazwą Komitet Obrony Robotników przekształcony w 1977 r. w Komitet Samoobrony Społecznej KOR.
Grupa byłych „komandosów” wciągnęła do swej akcji kilkanaście osób o różnych orientacjach politycznych i zainspirowała opracowanie oraz ogłoszenie „Apelu do społeczeństwa i władz PRL”. W imieniu nowo powstałego Komitetu Obrony Robotników dokument ten skierował do marszałka Sejmu Jerzy Andrzejewski wraz z pismem z dnia 23 września 1976 r. (datę tę przyjmuje się umownie jako datę powstania KOR).

„Apel”, w którym publicznie ogłoszono powstanie KOR, podpisało 13 osób, a m.in.: Stanisław Barańczak - poeta z Poznania, Jacek Kuroń przywódca dawnej grupy „komandosów”, Edward Lipiński - emerytowany profesor ekonomii, Jan Józef Lipski - krytyk literacki, pracownik naukowy PAN, Antoni Macierewicz - pracownik naukowy Uniwersytetu Warszawskiego, Piotr Naimski - doktorant PAN, Wojciech Ziembiński - dziennikarz (w późniejszym czasie wycofał się z KOR). Następnie dołączyło kolejne 12 osób, a wśród nich: Bogdan Borusewicz - były student KUL, Mirosław Chojecki - pracownik Instytutu Badań Jądrowych, Anna Kowalska - pisarka, absolwentka KUL, Adam Michnik - przywódca dawnej grupy „komandosów”, Halina Mikołajska - aktorka, Wojciech Onyszkiewicz - historyk.

Jak wynika z analizy składu osobowego, dawni „komandosi” stanowili w KOR niewielki procent (ale faktycznie stali się jego głównymi przywódcami), natomiast udało im się wciągnąć do swej akcji - w charakterze wykonawców lub figurantów - osoby znane w różnych środowiskach i reprezentujące różne kierunki polityczne. Miały one być przekaźnikami wpływów” do wielu środowisk, w których starano się montować grupy działania, mające już charakter wyraźnie mafijny - ich składu (w przeciwieństwie do grupy centralnej) nie podawano do wiadomości opinii publicznej.
KOR dość szybko podzielił się na różne mniejsze nurty, wśród których dwa miały największe znaczenie: socjaldemokratyczny, stanowiący główny trzon ugrupowania, którego czołowymi przedstawicielami byli Jacek Kuroń i Adam Michnik, oraz demokratyczny, zgrupowany wokół pisma „Głos”, skupiający działaczy, którzy wolą demokrację burżuazyjną bez żadnych „socjalistycznych” dodatków. Jego głównymi przedstawicielami byli Antoni Macierewicz, i Piotr Naimski. Oczywiście, nie należy przeceniać roli różnic ideologicznych między tymi nurtami w ramach KOR, ani też znaczenia szyldów ideologicznych, którymi się posługują - wystarczy przypomnieć, że np. Kuroń był już w swej karierze działaczem PZPR, trockistą, socjaldemokratą, a w ostatnim czasie zaczął przejmować pewne hasła neopiłsudczykowskie.

W październiku 1976 r. KOR wydał dokument, napisany przez Kuronia, zatytułowany „Myśli o programie działania”, w którym czytamy:
„Opozycja polityczna, która, poczynając od tzw. kampanii konstytucyjnej, jest w naszym kraju coraz aktywniejsza, musi z całą odpowiedzialnością wziąć na siebie obowiązek wpłynięcia na losy kraju.”18

Dalej Kuroń stwierdza, że za opozycję polityczną uważają się ludzie o różnych rodowodach ideowych, światopoglądach, poglądach politycznych, jedyne co ich łączy to posiadanie wspólnego przeciwnika, a tym przeciwnikiem jest system społeczno-polityczny w Polsce. Z kolei wymienia cały szereg liberalno-wolnomularskich haseł dotyczących wszelkiego rodzaju „wolności obywatelskich” i wreszcie pisze:
„Otwarte wystąpienia, kiedy zdarzają się w jednym czasie i w wielu miejscach kraju, i łączy je najogólniejsza jedność celu, stają się ruchem społecznym”19

Następnie Kuroń tłumaczy, że ruch społeczny powinien powoływać odpowiednie zarządy, komitety, sztaby oraz starać się narzucać władzom pertraktacje:
„Opozycja polityczna musi zatem niezwłocznie przystąpić do organizowania na jak najwyższym poziomie ruchów społecznych, współdziałających ze sobą, wyrażających w maksymalnym stopniu dążenia ogółu członków społeczeństwa polskiego.
W pierwszym rzędzie niezbędny jest ruch wyrażający w sposób zorganizowany dążenia pracowników, a przede wszystkim robotników wielkoprzemysłowych. Ruch ten, aby spełniać swoje zadania, musi być zorganizowany co najmniej na szczeblu zakładów. Jego postulaty muszą być wypracowane przy pomocy niezależnych od państwa ekspertów: ekonomistów, inżynierów, prawników, socjologów, muszą być znane opinii publicznej w kraju i za granicą. Wymaga to współdziałania ruchu robotników z ruchem inteligencji i studentów.

21 września w Warszawie powstał Komitet Obrony Robotników. Jest to niewątpliwie pierwszy krok na drodze współdziałania robotników i inteligencji. Po to jednak, aby możliwe były dalsze kroki; niezbędne jest tworzenie się w brygadach i wydziałach małych grup robotniczego porozumienia. Trzeba się porozumiewać i wysuwać żądania, ale - podkreślmy to - ważniejsza od żądań jest solidarność”20

W końcowej części swego elaboratu Kuroń zajmuje się problemem międzynarodowej pozycji Polski stwierdzając, że: „Celem w tym względzie byłby status Finlandii”.
Dokument ten rozpowszechniany był w Polsce już w jesieni 1976 r., a w 1977 r. opublikowano go w paryskiej „Kulturze”. Program KOR był w swej części ideologiczno-koncepcyjnej bardzo ogólnikowy i nie wychodził poza pewne podstawowe hasła liberalno-wolnomularskie, dotyczące wszelkiego rodzaju „wolności” czy „suwerenności” (przy czym, rzecz charakterystyczna, sprzeciwu KOR nie budziło nigdy uzależnianie Polski od zachodniego kapitału). Koncepcja „suwerenności” w rozumieniu Kuronia sprowadzała się właściwie do „finlandyzacji” Polski - czyli wyprowadzenia jej z Układu Warszawskiego.

Nie było też w tym dokumencie programowym KOR (podobnie jak i w następnych dokumentach tego ugrupowania) żadnej realnej i konkretnej koncepcji reformy naszego życia społeczno-gospodarczego. Natomiast część socjotechniczna opracowanego przez Kuronia programu była zarysowana dość szczegółowo i bardzo fachowo - można w niej znaleźć nie tylko dość dokładny scenariusz działania tzw. demokratycznej opozycji, który, trzeba to przyznać, był (i jest nadal) z żelazną konsekwencją realizowany w następnych latach, ale także scenariusz, według którego zastała w cztery lata później zorganizowana „Solidarność”.

W 1977 r. została przez KOR zorganizowana tzw. Niezależna Oficyna Wydawnicza, która wydała następną programową broszurę Kuronia, „Zasady ideowe”. W publikacji tej autor stwierdza:
„Nadrzędną wartością dla mnie, a idę tu tropem liberalnej interpretacji tradycyjnych wartości kultury europejskiej, jest dobro jednostki ludzkiej. (...)
Zarazem nadrzędną wartością jest dla mnie dobro, suwerenność, twórczość każdego człowieka. (...)
(...) Program podmiotowości można realizować tylko w ten sposób, że w politycznych ramach demokracji parlamentarnej będzie działał szeroki ruch samorządowy, obejmujący na zasadzie federacji autonomicznej samorządne ruchy pracownicze, zawodowe, lokalne i regionalne, kulturalne, ruchy samorządowe szkolnictwa, nauki, konsumentów etc. Ruchy te z jednej strony winny zmierzać do przejęcia od państwa funkcji podmiotów, planowania współpracy społecznej, a z drugiej realizować ten plan w sposób maksymalnie samorządny - samodzielny.

Opowiadam się po stronie samorządów i ograniczenia państwa, podkreślam jednak, że nie może się ono dokonywać poprzez dekrety, ale w procesie samoorganizacji społeczeństwa. (...)
Przeciwieństwo między jednostką a jej zbiorowością chciałbym, jak widać, przezwyciężać jako konflikt między państwem a ruchem samorządów. (...)
Prawa człowieka i obywatela są więc dla mnie sprawą uniwersalną, a walka o te prawa jest wspólna z wszystkimi ludźmi, którzy myślą i czują tak samo jak ja. (...)
Nie chcę się dzielić na swoich i obcych według kryteriów narodowych czy kulturowych, nie mówiąc już o rasowych. Jeżeli już musimy się dzielić, to swoim będzie dla mnie każdy, kto występuje po stronie praw człowieka, a obcym kto podporządkowuje je dobru wspólnoty czy organizacji”21

W głoszonych przez Kuronia zasadach ideowych łatwo zauważyć liberalno-wolnomularskie koncepcje, których podstawą jest przeciwstawianie indywidualizmu jednostki ludzkiej wszelkim interesom narodowym, jak również obowiązkom wynikającym z przynależności do organizacji państwowej. Nietrudno też w tych zasadach zauważyć realizację doraźnego „zamówienia społecznego” ze strony administracji ówczesnego prezydenta USA, Cartera, która tzw. obronę praw człowieka i obywatela uczyniła narzędziem służącym do mieszania się rządu amerykańskiego w wewnętrzne sprawy innych - przede wszystkim socjalistycznych - krajów. Warto też zauważyć, że w „Zasadach ideowych” Kuronia znajdujemy szereg koncepcji, które w kilka lat później legły u podstaw „Solidarności” (nawet sformułowanie dotyczące „samorządności-samodzielności”, które zrobiło karierę w latach 1980-1981). Jest też w nich wyłożona cała koncepcja przyszłego konfliktu między państwem a „samorządnymi” (tzn. faktycznie sterowanymi przez KOR i jego sojuszników) ruchami społecznymi - z „Solidarnością” na czele, których zadaniem było osłabianie państwa.

W maju 1979 r. w Biuletynie Informacyjnym KSS KOR opublikowany został artykuł Kuronia pt. „Sytuacja w kraju i program opozycji”, w którym czytamy:

„Zasadniczą przesłanką tych rozważań jest obawa, że grozi nam eksplozja społecznego gniewu na skalę większą niż czerwiec 56, grudzień 70, czerwiec 76 i marzec 68 roku razem wzięte. (...) Co może zrobić opozycja, aby zapobiec wybuchowi? (...) Myślę, że warunki takie spełnia nacisk społeczeństwa zorganizowanego w oficjalnych strukturach na władze i wymuszenie w ten sposób ustępstw”22

W dalszym ciągu swego elaboratu Kuroń stwierdza, że liczy na walkę frakcji w kierownictwie partyjnym, deklarując poparcie organizowanego przez siebie ruchu dla jakiejś nieokreślonej frakcji. Jeżeli jednak zestawimy nadzieje Kuronia z poczynaniami Stefana Bratkowskiego w okresie przed IX Zjazdem PZPR, wówczas nietrudno domyślić się, na kogo mógł w partii liczyć Kuroń.
Następnie przywódca KOR stwierdza, że ruch społecznego nacisku, działając w ramach oficjalnych struktur, musi „dążyć do naprawy systemu, a nie do jego zmiany”. Natomiast opozycja programu naprawy „wysunąć nie może, bowiem nie chce i nie może zaakceptować systemu”. Proponuje w związku z tym dwa możliwe rozwiązania: pierwsze z nich polega na wysunięciu żądań dotyczących tylko poprawy sytuacji gospodarczej, drugie natomiast polegałoby na wysunięciu żądań politycznych - swobody zrzeszeń, prawa do strajku, manifestacji itd., a także żądań gospodarczych, dotyczących stworzenia warunków rozwoju sektora prywatnego obejmującego nie tylko gospodarkę chłopską i rzemiosło, ale również drobny przemysł. Wiele z tych koncepcji zaczerpnięte zostało po prostu z różnych opracowań PPN i innych ugrupowań opozycyjnych.

Na zakończenie swego elaboratu Kuroń stwierdził, że sukces ruchu rewindykacji byłby zarazem wielkim sukcesem opozycji. Ruch ten mógłby wywierać nacisk na frakcję, która chciałaby zyskać jego poparcie.

Jak wynika z przytoczonego tekstu, wysuwany przez Kuronia dwuwariantowy program dla „ruchu rewindykacji”, to nic innego, jak próba zmiany systemu politycznego PRL (nie od razu), której inicjatorzy nie ujawniają szerokim rzeszom społeczeństwa swoich rzeczywistych celów, głoszą natomiast chwytliwe, aktualne i w dużej mierze słuszne hasła, aby wysunąć się na czoło ruchu społecznego, traktując ten ruch czysto instrumentalnie, jako przedmiot manipulacji. Jest to typowa mafijna socjotechnika działania. Charakterystyczne dla Kuronia i jego metody postępowania są również spekulacje dotyczące wykorzystania ewentualnych rozgrywek wewnątrz partii.

Mafijną socjotechnikę działania odsłonił Kuroń jeszcze wyraźniej w artykule „Co dalej?”, opublikowanym w 1980 r. w Biuletynie Informacyjnym KSS KOR. Stwierdził on tam jasno:

„Wydarzenia, których jesteśmy świadkami, naruszyły podstawy systemu, w którym żyjemy. (...)
Proszę sobie wyobrazić, że w Polskich Kolejach Państwowych, w których cały ruch podporządkowany jest jednemu, odgórnie ustalonemu rozkładowi jazdy, wprowadzono nagle pewną ilość pociągów kursujących zgodnie z rozkładem jazdy ustalonym demokratycznie przez kolejarzy czy pasażerów. Takimi właśnie pociągami są niezależne związki zawodowe w systemie, w którym całe życie społeczne sterowane jest przez państwowo-partyjną centralę. (...)
Gdyby dziś wysunąć hasła najdalej idące: niepodległości państwowej i demokracji parlamentarnej co niewątpliwie zgodne jest z aspiracjami Polaków - to hasła takie nie pociągnęłyby szerokich rzesz społeczeństwa. Wokół takiego programu nie organizowałby się ruch, ponieważ w świadomości ogółu program taki jest nierealny. Dlatego w początkach ruchu wysuwać można tylko zadania bardzo ograniczone, minimalistyczne, odwołujące się nie tyle do aspiracji społecznych, ile do tego, co ludzie uważają za konieczne. Jeżeli jednak ludzie skupiają się wokół określonych - choćby najbardziej minimalistycznych - celów i zaczynają działać, wówczas ruch tworzy się i każdy jego sukces pomaga artykułować dążenia i cele coraz to bliższe społecznych aspiracji. (...)
(...) Im władza będzie słabsza, a przy tym - co niemal tożsame - mniej zdolna do przystosowania swej polityki do sytuacji, tym bardziej będzie się radykalizować ruch demokracji. Radykalizować, to w tym wypadku zwracać się wprost przeciw władzy, przeciw jej politycznym strukturom”23

Kiedy w lecie 1980 r. woluntarystyczna polityka ekipy Gierka wywołała protest polskich robotników, działacze KOR byli początkowo zaskoczeni (sądzili, że protest nastąpi później), ale bardzo szybko „złapali wiatr w żagle” i wraz z działaczami Konwersatorium „Doświadczenie i Przyszłość” oraz Klubu Inteligencji Katolickiej przystąpili do czynu, oferując swe usługi robotnikom na Wybrzeżu. Dzięki zręcznym manipulacjom doradcy z KOR, DiP i KIK bardzo szybko stali się faktycznymi szefami nowego ruchu związkowego, opanowując przede wszystkim jego środki masowego przekazu, system szkolenia kadr związkowych i doradztwo oraz bezwzględnie eliminując wszystkich, którzy nie chcieli się podporządkować dyktaturze KOR i jego sojuszników. Doświadczył tego m.in. doktor Leszek Skonka, wspomniany już jeden z organizatorów protestu robotniczego we Wrocławiu w 1980 r., który w liście otwartym z dnia 29 września 1980 r., zatytułowanym „Do przyjaciół”, stwierdził:

„Otóż konflikt między mną a pewną grupą ludzi pojawił się wówczas, gdy do Zarządu MKZ weszło kilku działaczy KOR. Przedmiotem sporu było kształtowanie oblicza nowych związków zawodowych. (...)
Otóż w związkach znalazła się pewna grupa działaczy politycznych związanych z tzw. KOR (...). Ludzie tej grupy opanowali pewne stanowiska w samym, zarządzie oraz innych działach, w tym wydawnictwa. (...) Ich zdaniem niezależność związków, zwłaszcza w naszych warunkach, jest niebezpieczną utopią i każdego, kto głosi taki pogląd, należy zwalczać. (...) Ponieważ nie chciałem zrezygnować ż głoszenia poglądu o niezależności i czyniłem to także na wykładach, zostałem najpierw usunięty ze ścisłego Prezydium, następnie z Zarządu i w końcu zawieszono moje wykłady”.24

Tak w praktyce wyglądała „demokracja”, o której tyle w swych elaboratach programowych i wystąpieniach propagandowych mówił Kuroń i inni działacze KSS KOR.
O motywach, które skłaniały działaczy związkowych do współpracy z KOR (a ściśle mówiąc - podporządkowywania się dyktatowi KOR i jego sojuszników) napisał Skonka w artykule pt. „Nie mylić KOR-u z »Solidarnością«

„KOR cały czas tłumaczy członkom związku, że w Polsce dopiero będzie dobrze, gdy »Solidarność«, czyli w konsekwencji KOR, przejmie władzę w kraju. Już dziś wszystkim wspierającym jego poczynania aktywistom KOR obiecuje stanowiska ministrów, ambasadorów, sędziów, wojewodów, dyrektorów, rektorów, tytuły naukowe, mandaty poselskie i pieniądze. Jest to zapewne naiwne i groteskowe, gdy się na to patrzy z daleka, ale z bliska wygląda zupełnie wiarygodnie, tym bardziej że KOR czas do objęcia władzy liczy na dni, a nie miesiące czy lata.
Toteż wielu działaczy związkowych głęboko wierzy, że dzięki KOR-owi odmieni swój los, przestanie być kierowcami, ślusarzami, szeregowymi urzędnikami, słowem pospolitymi, szarymi ludźmi i stanie się „ekscelencjami, dlatego tak gorliwie i bezmyślnie popierają tę grupę polityczną”25.

Ta psychoza wyższości wobec otoczenia, wytwarzana świadomie u swych adeptów, jest dość typową socjotechniką stosowaną przez, różne organizacje mafijne, a zwłaszcza organizacje o charakterze liberalno-wolnomularskim.

O roli KOR w „Solidarności” powiedział wyraźnie sam Kuroń w wywiadzie udzielonym francuskiemu tygodnikowi „Paris Match”, opublikowanym w lutym 1981 r. Na pytanie - „Czy KOR stanowi fundament »Solidarności«?” - Kuroń odpowiedział: „Nie ja powinienem na to pytanie odpowiedzieć, tylko członkowie związku. Podczas jednego ze spotkań Wałęsa powiedział: - Bez KOR-u nie byłoby »Solidarności«„26.

Bardzo istotną rolę w umacnianiu wpływów KOR odegrało Radio „Wolna Europa”, nazywane w sferach opozycyjnych „KOR-owską rozgłośnią”.
Infiltracja KOR do „Solidarności” sprawiła, że faktycznym centrum kierowniczym związku stała się mafijna grupa działaczy związanych z KOR i sprzymierzonymi z nim grupami wywodzącymi się z Konwersatorium „Doświadczenie i Przyszłość” oraz Klubu Inteligencji Katolickiej, a nie Krajowa Komisja. Inspiracja KOR wpływała coraz bardziej na umacnianie się ekstremistycznego skrzydła „Solidarności”, co uwidoczniło się szczególnie wyraźnie podczas I Krajowego Zjazdu, a następnie podczas słynnych posiedzeń kierowniczych gremiów związku w Radomiu i Gdańsku. W tym czasie jednak KOR został już zdystansowany przez trockistów z RLRP.

Manipulacje ułatwiała mafijna socjotechnika stosowana przez KOR i jego sprzymierzeńców, która polegała m.in. na tym, że organizacja ta nie ujawniała pełnego składu swych członków i aktywistów - do wiadomości publicznej podawany był tylko skład grona około trzydziestu osób firmujących działalność tej organizacji. W rezultacie KOR był strukturą trudno uchwytną dla przeciwników. Szacowano, że spośród 896 delegatów na I Krajowy Zjazd NSZZ „Solidarność” 150 było działaczami KOR. Ci działacze, mimo oporu ze strony dużej części delegatów, umieli dość skutecznie manipulować Zjazdem. Doprowadzono nawet do uchwalenia słynnego „Posłania do ludzi pracy Europy Wschodniej”, które wszystkie kraje socjalistyczne uznały za polityczną prowokację na skalę międzynarodową. Następnie do uchwał zjazdu wprowadzono praktycznie wszystkie podstawowe koncepcje programowe KOR. Znalazły się one przede wszystkim w uchwalonym przez I Krajowy Zjazd Delegatów „Programie NSZZ »Solidarność«„. Najbardziej charakterystyczny jest w nim rozdział VI, zatytułowany „Samorządna Rzeczpospolita”. Znajdujemy w nim m.in. takie postulaty:

„Życie publiczne w Polsce wymaga głębokich i całościowych reform, które powinny doprowadzić do trwałego wprowadzenia samorządności, demokracji i pluralizmu. Dlatego będziemy dążyć zarówno do przebudowy struktury państwa, jak i do tworzenia i wspierania niezależnych i samorządnych instytucji we wszystkich sferach życia społecznego. (...)
(...) Najbliższe wybory do rad narodowych powinny odbyć się zgodnie z przedstawionymi zasadami. NSZZ »Solidarność« będzie do tego dążyć z całym zdecydowaniem. W tym celu do dnia 31X1181 r. przygotowany zostanie projekt nowej Ordynacji wyborczej, który po konsultacji wśród członków Związku zostanie przedstawiony Sejmowi”27.

Postulowano w tym programie również zmianę systemu wymiaru sprawiedliwości, organów ścigania, środków masowego przekazu itp.
Jeżeli zestawimy programowe wywody Kuronia z okresu lat 1976-1979 z tym, co działo się w Polsce w latach 1980-1981, to widzimy, że KSS KOR realizował swój program dość konsekwentnie, a wszyscy, którzy się jego manipulacjom, przede wszystkim w ramach „Solidarności”, przeciwstawiali, stawali się obiektem brutalnych mafijnych ataków z różnych stron.

Na I Krajowym Zjeździe NSZZ „Solidarność” nestor KSS KOR, profesor Edward Lipiński ogłosił w dniu 28 września 1981 r. rozwiązanie tej organizacji, a zjazd wyraził KOR podziękowanie. Oczywiście, nie należy się w tym wypadku sugerować formalnościami. Biorąc pod uwagę mafijną socjotechnikę stosowaną przez KOR, można właściwie stwierdzić, że formalne rozwiązanie tej organizacji niewiele zmieniło stan faktyczny, a co najwyżej jeszcze ułatwiło poszczególnym działaczom struktury mafijnej KOR przenikanie do różnych środowisk i występowanie z pozornie różnych pozycji.
Po I Zjeździe „Solidarności” mafijny nurt sterowany przez działaczy byłego KOR dążył wyraźnie do tworzenia i umacniania dwuwładzy w państwie. Oprócz związków zawodowych istotną rolę miał tu spełniać ruch klubowy i samorządowy.

Józef Kossecki


------------------------------

18 J. Kuroń, Myśli o programie działania, Warszawa 1976.

19 Tamże.

20 Tamże.

21 J. Kuroń, Zasady ideowe, Niezależna Oficyna Wydawnicza, 1977.

22 J. Kuroń, Sytuacja w kraju i program opozycji, Biuletyn Informacyjny KSS „KOR”, 1979, nr 3/29.

23 J. Kuroń, Co dalej?, Biuletyn Informacyjny KSS KOR 1980, nr 6(40).

24 L. Skonka, Do przyjaciół, Wrocław, 29 września 1980 r., Demokracja Związkowa.

25 L. Skonka, Nie mylić KOR-u z „Solidarnością”, „Wolne Związki Zawodowe”, 1981 nr 1.

26 „Paris Match”, 27 lutego 1981 r.

27 Program NSZZ „Solidarność” uchwalony przez I Krajowy Zjazd Delegatów, rozdział VI, Tygodnik "Solidarność", 16.10.1981, nr 29.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz